piątek, 22 lutego 2013

ile cię trzeba cenić..

Zdrowie dobrze, gdy jest. Gdy go brakuje to wszystko inne schodzi na dalszy plan, bo skupiamy się na tym żeby do zdrowia powrócić.

Pamiętacie jak pisałam o Mamie i tym paskudnym kleszczu? Po szybkiej interwencji (szybko pojawiły się objawy), 3-miesięcznej antybiotykoterapii Mama zrobiła badania. Wygląda na to, że choroba nie zdążyła się rozwinąć i  krętków boreliozy we krwi nie ma. Wielkie uff, bo choroba potrafi niesamowicie zniszczyć organizm.

Siostra i jej uczulenie. Historia z paraliżem dziąseł powtórzyła się we wtorek. Szczoteczka od ostatniego incydentu nie była zmieniana, więc przyczyna zarówno wtedy jak i teraz musiała być inna. Podejrzenie padło na... kiwi. Siostra ma uczulenie na pyłki brzozy, a podobno często obie alergie występują razem. Będzie miała testy. A o kiwi słyszałam już nie raz. Wnuczek koleżanki mojej teściowej wymiotuje za każdym razem kiedy zje kiwi, nawet jeśli jest to niewielki dodatek do soczku. Mój syn temat kiwi olał, tak samo jak banana i wcale nawet nie próbuje. Nalegać nie będę.

31 stycznia na świat przyszedł synek naszych znajomych. Po 4 dniach rodzinka wróciła do domu, a już po 24h dostali wezwanie do Warszawy. Badania przesiewowe wykazały fenyloketonurię. Mały jest już w domu, na ścisłej diecie, mleku 300zł za puszkę, ważony jest przed i po każdym posiłku. Upośledzenie jest umiarkowane, szybkie rozpoczęcie leczenia daje nadzieję, że przy prawidłowej diecie Mały będzie rozwijał się prawidłowo. 

Mój syn ma problemy skórne z których mam nadzieję wyrośnie. Chrześniak też. U synka mojego brata ciotecznego podejrzewają astmę, syn siostry ciotecznej urodził się z za dużymi nerkami (powiem szczerze że nie wiem jak teraz miewają się nerki, ale malec rozwija się prawidłowo). Przeraża mnie to, jak nasze dzieci są słabe, jakie są szanse aby ich potomstwo było silne i zdrowe?

Na każdym kroku przekonuję się, że zdrowie jest najcenniejsze i trzeba o nie dbać.

A ja od 1,5 roku nie kontrolowałam torbieli w piersiach. Może były tylko pozostałością po karmieniu, a może nie..

I tu sama kopię się w tyłek i mobilizuję do zrobienia USG. Obiecuję! I Wy też zadbajcie o siebie :*

5 komentarzy:

  1. Koniecznie zrób USG! I popieram - zdrówko najważniejsze!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja tu chyba nic nie muszę dodawać... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fenyloketonuria... oj... typowa czy może jak u Stacha??? kłujemy piętę raz w miesiącu i mam stracha przed rozszerzaniem diety. Na szczęście nie musimy podawać mleka phenyl-free. Ale ono jest refundowane - czytałam o tym jeszcze w listopadzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzieliśmy się jeszcze z rodzicami Oliwierka, wiem tylko tyle co przekazała mi teściowa. Na pewno oprócz tego specjalnego mleka dostaje też mleko mamy, więc chyba nie jest to jakaś najostrzejsza postać tej choroby. Wiecie co jest najgorsze? Że jedno dziecko stracili, tak bardzo starali się o drugie, a ono urodziło się chore.. Niby lekarz im powiedział, że to jak z cukrzycą - dieta, ale jak słyszy się "choroba genetyczna" to człowiek odbiera to niemal jak "niepełnosprawność"..

      Usuń
    2. wiem co przeżywają - kiedy czytałam o fenyloketonurii zanim wykluczyli ją u Stacha, to prawie na zawał zeszłam, ale jak się rozmawia z lekarzami, to teraz ostrej postaci tej choroby już nie ma. Bo dieta to jedyne co można zrobić żeby dziecko nie miało objawów. A może to będzie taka postać jak u Stasia? tego z całego serca życzę - nie ma nic gorszego od chorby małego dziecka

      Usuń