czwartek, 2 października 2014

Wielki dzień Paulinki

Wielki i ważny, nie tylko dla Paulinki, ale i dla całej naszej rodziny dzień miał miejsce 
14 września, 2 dni po tym jak Paulinka skończyła 2 miesiące.
Dlaczego tak szybko?
Po pierwsze nie chciałam aby córka występowała w zimowym kombinezonie, w którym nie wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka. Kupiliśmy sukienkę, kokardkę, buciki (Dziękuję Aniu ), dostaliśmy sweterek - miało być dziewczyńsko.
Po drugie pogoda. Trafiła nam się piękna, można było spacerować z wózeczkiem lub bez :) Paulinka w kościele była w sweterku, bez czapki. Zimą - zapomnij!
Po trzecie doświadczenie. Syn miał blisko 5 miesięcy jak był chrzczony i nie w głowie mu było siedzenie w wózku czy bycie cicho. Gadał, popiskiwał, chciał z poziomu rodzicielskich rąk zwiedzać kościół. Paulinka całą uroczystość przespała. Calutką, nawet polewanie głowy!
Msza rozpoczęła się o 12:30. Ksiądz bardzo uroczyście poprowadził nas do ołtarza (niczym parę młodą). Paulinka była jedynym chrzczonym w tę niedzielę dzieckiem, więc cała msza skupiona była tylko na niej. Było pięknie, nawet się wzruszyłam.
Przyjęcie także się udało, goście dopisali, moja dekoracja stołu spodobała się i gościom 
i właścicielce restauracji. A Wam? Jak ja bym chciała robić to zawodowo...

 No i Gwiazda dnia :)



sobota, 20 września 2014

Przewlekły brak czasu

Nie wiem kiedy to zleciało. Paulinka kończy dziś 10 tydzień swojego życia, a ostatnie zapiski jej osiągnięć były 3 tygodnie temu! A nie przedwczoraj...
Co się zmieniło?
UŚMIECH gości na buzi naszej córeczki coraz częściej. Zazwyczaj gdy jest rozebrana do samej pieluszki, gdy się obudzi lub szykuje do kąpieli :) bezzębny, z dołeczkami
w policzkach, cudowny :)
OCZY wreszcie wyleczone!
Pierwsze SZCZEPIENIA za nami. Żadnych komplikacji, zgrubień w miejscu ukłucia.. za to do końca dnia u mamy na rękach, drzemki 15minutowe (też na rękach, albo na piersiach). Po szczepieniu nie robię już nic, jestem cała dla niej.
Powoli udaje się dostrzec RYTM DNIA Paulinki. Mniej więcej o tych samych porach chodzi spać,  jedzenie co 2h. Tylko na porę spacerów nie mamy wpływu, bo nie zawsze pogoda na ten spacer pozwala. Co do jedzenia jeszcze.. ostatnio był bunt na cysia. Trudno mi uwierzyć, że jak raz w tygodniu dostanie butelkę to już się przyzwyczai. A dostać czasem musi. Jak bunt będzie się przeciągał to butla. Chociaż szkoda mi swojego, bo tańsze 
i zawsze ciepłe.
Paula waży już 5.76kg, centyl 90 :) kruszynka nasza wyrosła też z pieluch nr 2, teraz kupujemy rozmiar 3. O rozmiarówce ubrań trudno mówić, bo każda firma ma swoją.  I tak czasem zakładamy 56 a czasem 68. Średnio wychodzi 62 :) mniejsze oddajemy dla Lidki, która w październiku ma przyjść na świat.

Aleksander wrócił do przedszkola. Grupa się nie zmieniła, wychowawczyni też. Nie ma za to pani woźnej, którą bardzo lubił. Nie ma też leżakowania, w związku z czym, przez pierwsze 2 dni ucinał sobie popołudniowe drzemki w domu. Na zebraniu pani bardzo syna chwaliła, że przez wakacje się zmienił. Zwykle głośny i zwariowany, teraz szuka ciszy. Nie dziwię się. W przedszkolu dzieci po wakacjach takie rozbrykane, w domu siostra, która płacze... Można mieć dość.. Mimo to jest bardzo dzielny i kochany. Jak na przedszkole przystało syn już pokasłuje..

Ja też, i zatoki w dodatku. Cóż, zmienność pogody tak na mnie działa.

Żeby nie było za długo, na dziś wystarczy. Zaległości mam nie małe. Chrzest, prezent dla mola i lodówkowy wpis. Już wkrótce :)


sobota, 30 sierpnia 2014

6,7 tydzień - najważniejsze wydarzenia

Czas umyka mi przez palce. Każdy dzień niemal taki sam, ale odkąd mąż wrócił do pracy to trudno wygospodarować mi chwilkę dla siebie. Poza tym wolę spędzać czas z dziećmi, szczególnie z Synem, którego, ukrywać nie będę, czuję, że trochę zaniedbujemy. O sobie myślę jak dzieciaczki śpią :)

Pora na krótką listę Paulinkowych wydarzeń i osiągnięć ostatnich dwóch tygodni:
* pierwsze szczepienie - 2 ukłucia i 1 drink córka zniosła godnie. Wypiła co jej podano, mlekiem popiła. W czasie popijania zaszczepiono. Waga: 5,3kg. I skierowanie do chirurga, bo ma przepuklinę pępkową (jak się okazało - po tacie). Jedziemy we wtorek.
* udział w konferencji chrzcielnej - oby tak grzeczna była 14tego :)
* pierwsze chustowanie - zdecydowanie się spodobało. I mnie i Paulince. W chuście momentalnie wycisza się i zasypia. Ja jedynie żałuję, że nie mogę z nią gotować i prasować. Ten aspekt życia codziennego mam jeszcze kiepsko zorganizowany.
* wydawania dźwięków cd. Najwięcej w kierunku ściany ze zdjęciami :)
* śmiech - jeszcze nie w głos, zwykle po mleku, buzia uśmiechnięta, dołki w policzkach i brzuch się trzęsie :) mój wtedy też :)
* ręka trafiła do buzi, wprawdzie nie cała się do niej mieści (chociaż Paula nie przestaje próbować) ale smoczek zastępuje (bo dziecię nasze smoka nie akceptuje)
* sesja zdjęciowa - niezbyt długa, bo modelka chyba miała dzień smerfa marudy a fotograf ciocia umówioną kolejną sesję. Planujemy drugą część zdjęć, w dogodniejszym dla modelki terminie ;)







* od wtorku podajemy kropelki, które dotarły do nas z Niemiec. Kolka jakby zelżała. Nie ma już pisku do północy (albo i dalej), najpóźniej o 23 już śpimy. Ostatnio nawet 21:30 się trafiła. Teraz te godziny wynikają raczej z faktu, że Paula jednak sporo śpi w dzień, co rekompensuje sobie wieczorem. Ale u takiego malucha nie oczekujmy rozróżnienia na dzień - noc.

Za tydzień szkoła. Obawiam się, jak Paula da sobie radę z butelką. Silikon jej nie interesuje, tylko natura ;)

Dziś też dzień marudy (zauważyłam, że wypada zwykle gdy pada :P ), więc to by było na tyle informacji.

Pozdrawiam

niedziela, 17 sierpnia 2014

5 tydzień - przeprowadzka i zmiana pozycji

PAULINKA:

Z okazji ukończenia pierwszego miesiąca życia postanowiliśmy Paulinkę wyeksmitować z naszego łóżka i przenieść do Jej własnego. Pokój Malutkiej od naszego dzieli pokój Syna, co znacznie utrudniałoby usłyszenie nocnego kwilenia. Nastąpiło więc przemeblowanie i łóżeczko stoi teraz w naszej sypialni. A jak z przeprowadzką? Pierwszej nocy 1h, drugiej 3h i to tyle sukcesów na chwilę obecną. Wieczorne płacze (spowodowane prawdopodobnie kolką) kończące się między 23:00 a 24:00 tak mnie wykańczają, że zwyczajnie zasypiam przy karmieniu i nie odkładam Paulinki na Jej miejsce. Z czasem, mam nadzieję, będzie lepiej.

Zmieniliśmy pozycję snu w ciągu dnia. Spanie na pleckach sprawdza się w wózku, kiedy teren wyboisty. W domu spanie w tej pozycji trwało ok. pół godziny. Teraz Panna śpi na brzuszku, nic co w nosie siedzi, snu nie zakłóca.

Paulinka coraz więcej widzi. Gdy zbliżymy się do Niej to wodzi za nami wzrokiem, za głosem podobnie. A wczoraj, na Tatę zareagowała uśmiechem :)

Dwa kolejne spotkania rodzinne miały miejsce w tym tygodniu. Dzidzia oba przespała ;)

Odbyły się też pierwsze poważne zakupy. Nie ukrywajmy, dla dzieci. Suknia na chrzest już jest :) Pierwszy zakup dnia wczorajszego (body) zaraz został przymierzony, bo nie wzięłam z domu ubranek, na wypadek "awarii" :)

Sporą część tygodnia spędziliśmy w domu, bo bez samochodu i bez wózka, który został w samochodzie :/

ALEK:

Lista przedszkolnych zakupów się nie skróciła. Wczorajsze zakupy, pod względem zakupów dla Syna, nie udały się. Chociaż On pewnie twierdzi inaczej, bo przecież ze Smyka z pustymi rękoma nie wyszedł :)

Zakupy mieliśmy kontynuować dziś, ale Syn się rozchorował. Znów gardło, jutro idzie z Tatą do lekarza. Przyczyna? Teść.. bo jak to? impreza w plenerze i gazowanego dziecku nie dać? Wrrrrrr, a w nocy wymioty i 38,2C. Wystawić "superdziadkowi" rachunek z apteki?

No i mamy super Synka, ale to wiecie :)

MAMA:

Bez zmian. Czasu na przyjemności nie mam, wychodnego też raczej nie, nic sobie nie kupiłam. Ale i tak jestem szczęśliwa :) 
Spełniona, pełna miłości, którą mam dla Męża i Dzieci. Spokojniejsza, niż za pierwszym razem, inna, może dojrzalsza, nie idealna, ale dla Dzieci aż się chce.. wstać z łóżka i latać.. taaak.. 

uskrzydlona macierzyństwem :D

wtorek, 12 sierpnia 2014

4 tydzień - sprawy zdrowotne i nieziemskie ;)

PAULINKA
4 tydzień zaczął się imprezą urodzinową mojego chrześniaka. Paulinka, co tu kryć, była atrakcją popołudnia, mimo że całe przespała :) Nie trzeba nic robić, wystarczy być ;)
Niedziela była dniem Smerfa Marudy. Podejrzewam, że nie posmakowało coś, co ja zjadłam dzień wcześniej.
Poniedziałek i wtorek nie zapisały się niczym szczególnym.
W środę byliśmy na pierwszej, patronażowej wizycie u pediatry. Panna została zważona (4300g) i zakazano dokarmiania. Pani doktor nawet zaleciła oszukiwanie smoczkiem. Szkoda, że Paula tej metody nie honoruje ;) Dostaliśmy receptę na kropelki do oczu, gdyby się pogorszyło.
Czwartek to dzień załatwiania miliona spraw. Z tych ważniejszych: wreszcie skompletowaliśmy dokumenty potrzebne, żeby dostać becikowe. Czekamy na wypłatę, bo szczepienia tuż tuż. Załatwiliśmy też wszelkie formalności odnośnie chrztu. Ważny dzień już wkrótce: 14 września. Miała być też sesja zdjęciowa, ale fotograf się podziębiła.
W piątek na 17:00 mieliśmy umówioną wizytę w poradni preluksacyjnej. Nie zdecydowaliśmy się pójść do tego samego lekarza, do którego chodziliśmy z Synem. Polecono nam lekarza z Lublina. Dużo pisać nie będę, napiszę tylko, że takiego lekarza to ze świecą szukać. Dziecko ma 4 tygodnie, a on traktuje je jak równego sobie człowieka, a nie lalkę, którą można przerzucać i dziwić się, że płacze (a tego doświadczyliśmy z Synem). Zagaduje, przytula, nosi, nie robi wygibasów podczas badania, odpowiada na wszystkie pytania, sam pyta.. Cóż, najlepiej wydane 120zł + koszt dojazdu. Kolejna wizyta za 3 miesiące, no i możemy się chustować :)
W sobotę zaczęliśmy zapraszać gości. Jako pierwsi zaproszeni i poproszeni o pełnienie ważnej funkcji zostali rodzice chrzestni - zgodzili się bez wahania :)

Paulinka zaczęła wydawać dźwięki inne niż płacz. Takie cichutkie "gu" :)
Wciąż uwielbia być noszona, im wyżej tym lepiej. Nie bez powodu jest to "nasza wysokość Paulinka" :)
Kocha się kąpać (kto tego nie lubi w takie upały?). Nie macha jeszcze rączkami czy nóżkami z radości, ale ma bardzo pogodną buzię podczas polewania wodą. Oczywiście pod warunkiem, że brzuch pełny, bo kąpiel na głodnego odbywa się z efektami dźwiękowymi :)
Awansowała w rozmiarze pieluszek. 1 zrobiły się z dnia na dzień jakieś przyciasne ;)
Ze spaniem wciąż bywa różnie. Śpi raczej niespokojnie, kręci się, prawdopodobnie dlatego, że coś jej siedzi w nosku. Coś, czego niczym nie daje wyciągnąć.

MAMA
Niedowagi nie ma, jeszcze. Nie ukrywam, że jak Mąż w domu to mogę spokojnie zjeść. Jak wróci do pracy to może być różnie. Z jednym dzieckiem bywa ciężko wygospodarować czas na kanapkę, a z dwójką.. A jeść muszę, by i głodomorkowi nie zabrakło :)
Żelazo chyba się poprawia, nie męczę się po pół godziny z Paulą na rękach. Za to magnezu wciąż mało :/
Wygląda na to, że zbliża się koniec krwawienia - wreeeszcie. Pora umówić się na wizytę kontrolną u gina. 
Mama sama zrobiła zaproszenia:
A w lipcu przeczytała:
1) Jodi Picoult - Deszczowa noc (534)
2) Jodi Picoult - Świadectwo prawdy (440)
3) Antonina Kozłowska - Trzy połówki jabłka (271)
4) Emily Giffin - Pewnego dnia (480)
Razem 1725 stron (w tym roku już 10803, do realizacji planu jeszcze 1197). Niestety Córa aktualnie nie daje mi poczytać. Może w sierpniu jedną książkę doczytam :/ Brakuje mi tego trochę :(


SYN
Troskliwy starszy brat :) Jak babcia (prababcia dla moich dzieciaków) zażartowała, że zabierze Paulinkę to zrobił taaaką aferę. Babcia musiała Małą odłożyć do wózka i odejść na bezpieczną odległość :) Ciocia już wolała zapytać, czy może Paulę wziąć na ręce.
Wkrótce przedszkole. Lista rzeczy i ubrań do kupienia już jest. 

Szkoda tylko, że wczoraj samochód się zbuntował :/ 
Jak nie urok to..

Pozdrawiam :*

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

3 tygodnie - głodomor celebruje..

3 tygodnie minęły w sobotę,  ale urodziny mojego chrześniaka opóźniły nieco podsumowanie.

PAULINKA
Zmienił się tryb funkcjonowania naszego Dziecka. Z trybu : jem - śpię - robię kupę przeszła w tryb jem - nie śpię - robię kupę -  proszę mnie nosić (do około 14:00), jem - śpię - robię kupę (do około 19:00) by wieczorem powrócić do trybu porannego, trwającego zwykle do 23:00. Dodatkowo poprzestawiały się nieco karmienia, ale regularności trudno u noworodka szukać. Poza tym w takie upały pić trzeba dużo, co Córka wzięła sobie do serca. Aaa.. i przecież trwa światowy tydzień karmienia piersią,  więc wypada celebrować :)
Oczka wciąż ropieją i z moich obserwacji wynika, że najbardziej pomaga mleko. Moje mleko rzecz jasna. Kropelki nie dają nic, świetlik chyba jeszcze gorzej wyciąga i w dodatku powoduje histeryczny płacz podczas przemywania.
Córka żarłoczna jest, szczególnie wieczorem, gdy od cysia nie odchodzi. Martwiliśmy się że się nie najada więc podjęliśmy próbę z butlą. Córka butli nie chciała. Wyczuwam problem z powrotem do szkoły :/
Kupujemy chustę - decyzja podjęta. Elastyczną, dla najmłodszych dzieci. Mam nadzieję, że się sprawdzi i śniadanie Synowi będę mogła robić wcześniej niż o 11:00 ;)
Dodzwoniłam się wreszcie do poradni preluksacyjnej w Lublinie. Niestety, na pierwszą wizytę jedziemy prywatnie, może kolejne uda się na nfz.
Paulinka lubi spacery. Cieszy mnie to ogromnie, szczególnie że Syn owych nie znosił i wrzeszczał w niebo głosy jak tylko poczuł wózek. Szkoda tylko, że jest tak gorąco i na spacer można wyjść dopiero wieczorem.

MAMA
61.5kg.... jeszcze 0.5kg mniej i będę miała niedowagę :/ przestaję się sobie podobać (no może poza cyckami, bo te aktualnie są super :))
Od piątku Tatuś jest na ojcowskim. Zajmuje się swoją Podopieczną podczas gdy ja mogę się relaksować sprzątając :) świetnie dają sobie radę :)

Jak nigdy czekam na ochłodzenie, tak do 25C chociaż!
I bierzemy się za organizację chrztu (czyt. małego wesela).


piątek, 1 sierpnia 2014

Złote myśli i porady

Każda mama, bez wyjątku, dostaje mnóstwo złotych, nie koniecznie przydatnych, rad.

Ja najwięcej takowych dostawałam mieszkając z teściami, od teścia zwłaszcza. Bo wiadomo, że chłop to własną piersią wykarmił, zajmował się 24/7, właściwie to matkę we wszystkim wyręczał. Mało tego, wychował też swoje rodzeństwo i w dodatku wszystko pamięta. Mam nadzieję, że wyczuliście ironię.
Mój tato, jak byłyśmy małe, wyjeżdżał za granicę i nigdy nie ukrywał, że zajmowanie się noworodkiem czy niemowlakiem ma przed nim mnóstwo tajemnic. Stwierdził nawet, że dopiero przy wnukach widzi ile go ominęło.
Nigdy nie usłyszałam od swoich rodziców "zrób tak czy siak", raczej "a może.." I za to bardzo ich cenię. Bo wiadomo, hormony po ciąży szaleją i mama, szczególnie jeśli to jej pierwsze dni w tej roli, na krytykę (bo tak odbiera "rady") jest bardzo bardzo wrażliwa. Za drugim razem jest lepiej, co nie zmienia faktu, że są teksty, które mnie irytują.
Przykłady? Proszę:
* (temperatura na dworze ok.30C) Jakie ona ma zimne rączki.. (a po chwili) zdejmij jej skarpetki, ciepło przecież. A gdzie ma czapkę?
* Płacze, daj dziecku jeść!
* O jejku, czkawka. Może pić herbatę? (jasne, kawę też)
* Jak ty to pranie rozwiesiłaś? (to przykład z życia mojej sąsiadki)
I wg mnie no.1:
NIE NOŚCIE TYLE BO SIĘ PRZYZWYCZAI!
(jasne, zostawię, niech leży i wyje aż jej tchu zabraknie, nauczy się smarkula sama zasypiać)

A Wy dostałyście jakieś złote rady i chciałybyście się nimi ze mną podzielić? :)