Ale gdy przeczytamy bajkę, gdy wreszcie zgaśnie światło w dziecięcym pokoiku, gdy nie słychać już kołysanek i wreszcie mogę położyć się spać, dać wytchnienie nogom i przemęczonemu kręgosłupowi to..
Siadam i męcząc oczy przy sztucznym oświetleniu oddaję się temu, co robiłam zanim urodził się synek :) Zaczęło się kilka lat temu.. Bo M był za granicą, bo wakacyjna nuda wreszcie dopadła.. książka była do poduszki, a w ciągu dnia?
Za namową koleżanki - spróbowałam :) Może dorobkiem twórczym nie imponuję, ale jestem zadowolona z tego co zrobiłam.
I ostatnio, jakaś pustka między 21.00 a 23.00 była niewypełniona. Więc wróciłam, teraz robię dla synka :)
zdjęcia z wczorajszego dnia, dziś już jest więcej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz