poranna wyprawa (bo z dzieckiem inaczej tego nazwać się nie da) do sklepu zakończona fiaskiem..
cóż z tego, że bluzka kupiona, skoro do spodni nie pasuje i teraz potrzeba kolejnej wyprawy by ją zwrócić..
podczas wyprawy w stawie biodrowym coś pyknęło i ciężko chodzić.. znów masażysta i 30zł w plecy..
PMS siedzi mi za uchem i wkurza..
dziecko PMS wyczuwa i też wkurza..
wszystko dziś wkurza..
i gdyby nie myśl o przyjeździe męża za 2 tygodnie i rocznicowym wyjeździe w góry za 3 tygodnie, to pewnie zwariowałabym dziś do reszty..
może rośliny mnie uspokoją.. idę robić porządek z balkonem..
Nie daj się PMS :* A 3 tygodnie szybko zlecą i już niedługo będziecie tylko we dwoje cieszyć się sobą... I to w jakim pięknym miejscu :)
OdpowiedzUsuń