czwartek, 26 kwietnia 2012

przyjemności większe i mniejsze cz.1

Dzień zaczynam po 8.00, bo tak wstaje nasz synek..
Chyba mogę nazywać się szczęściarą, bo zasypia sam, we własnym łóżeczku, w swoim pokoiku i od 2 tygodni, odkąd wyszedł czwarty kieł, przesypia całą noc! Yupi! Po ponad 16miesiącach niedospanych, po ciężkiej walce z niekapkiem.. przed walką z odstawieniem 'moka' :)
Poranne czytanie "Traktora Tadka" lub "Małej policji" odbywa się już w naszej sypialni.. przytulanie, chichotanie, głaskanie, łaskotanie.. i widok buzi uśmiechniętej od czwórki do czwórki - istnieje lepszy sposób na rozpoczęcie dnia? :)

Śniadanie.. chwila dla mnie.. zielona herbata, coś solidnego do zjedzenia, bo energii na cały dzień potrzeba mnóstwo :)

Bo po śniadaniu i doprowadzeniu się do stanu używalności społecznej - spacer, ewentualnie łączony z zakupami na obiad :)

Czas się uspołecznić przed lustrem i  w drogę.. bo pogoda zachęca i nastraja mega optymistycznie :)

Bo jak ma być skoro dziecko uśmiechnięte, zdrowe, a mąż za 2,5 dnia będzie w domu :)


4 komentarze:

  1. Jak ja Ci zazdroszczę takiej codzienności! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Iiiiiiiiii lądujesz w ulubionych maleńka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Natka to na prawdę zaczyna wyglądać jak kółko wzajemnej adoracji:)) a co!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak fajnie, że i Ty się skusiłaś na nowe miejsce ;) Zaraz dodam do listy czytanych :D

    OdpowiedzUsuń