czwartek, 26 kwietnia 2012

bo każdy ma inaczej..

Przedpołudnie, jakkolwiek aktywne czy nie, kiedyś się kończy i nadchodzi pora drzemki dziecka..
Kolejna chwila dla mamy, tudzież kobiety dbającej o rodzinny zakątek i ciepło domowego ogniska ..
Jak odpoczywam? Wyłącznie psychicznie :)
Kiedyś, kiedy sama nie byłam mamą, dziwiłam się mojej.. Po 5 dniach ciężkiej harówki w banku jedzie do rodzeństwa, na wieś.. i haruje w polu, pomaga..
Teraz ją rozumiem.. tu nie chodzi o odpoczynek fizyczny, bo po pewnym czasie nie pamięta się co to takiego.. pobudka, śniadanie, spacer, zakupy, gotowanie, obiad, porządki, pranie, prasowanie, spacer, podwieczorek, kąpiel, kolacja, w międzyczasie zabawa... a jak jeszcze dochodzi praca zawodowa.. ooooo.. to dopiero jest gęsto napaćkane w codziennym harmonogramie.. i nawet gdyby był dzień, kiedy tego wszystkiego robić nie trzeba, to i tak okaże się, że śmieci nie wyniesione :) wpada się w pewien rytm życia.. gdyby mi ktoś dziecko zabrał na cały dzień to nie chciałoby mi się gotować dla mnie jednej, nie byłoby po kim sprzątać, sama z siebie też bym raczej na spacer nie poszła.. a już na pewno nie 2 razy :) nie wiedziałabym co zrobić z wolnym czasem i tak jak mama, oddałabym wszystko żeby chociaż okno umyć lub ściereczkę uprasować ;)
Domyślacie się już co robię, gdy dziecko śpi? Szukam sobie zajęcia :)
Wyskoczę ze śmieciami (bo naraz śmieci + 11,5kg dziecko to ponad moje zdrowie)
Upiorę
Rozwieszę
Wytrę kurz
Poprasuję (gdy już sterta sięga sufitu - słaba silna wola :))
Odkamienię baterie łazienkowe
Pozmywam podłogi
Umyję jakieś okno tudzież lustra
Ugotuję
Oczywiście nie wszystko naraz i  nie codziennie :)

Moją codzienność burzą tylko dwie rzeczy / osoby. Po pierwsze: dziecko które postanowiło wyspać się w 10minut, a po drugie: mąż, który na 2 tygodnie zagościł w domu :)  Ciężko później odzyskać równowagę :)


 Podobno.. do tej pory jak sprzątałam, to nie słuchałam.. nasłuchiwałam, czy dziecko nie płacze.. ale teraz będę.. a co? wolno mi :) potrzebuję tylko czegoś z energią, z pozytywnym powerem który poruszy zastałe biodra :)

I to nie będzie jedyna przygoda z muzyką w najbliższych dniach..
Ale to już inna bajka :)

2 komentarze:

  1. O z tym prasowaniem mam tak samo ;) Też już mam niezłą górę, choć do sufitu jeszcze trochę, ale raczej przybywa niż ubywa ;) Zajrzyj do mnie, zaprosiłam cię do pewnej blogowej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń