niedziela, 17 sierpnia 2014

5 tydzień - przeprowadzka i zmiana pozycji

PAULINKA:

Z okazji ukończenia pierwszego miesiąca życia postanowiliśmy Paulinkę wyeksmitować z naszego łóżka i przenieść do Jej własnego. Pokój Malutkiej od naszego dzieli pokój Syna, co znacznie utrudniałoby usłyszenie nocnego kwilenia. Nastąpiło więc przemeblowanie i łóżeczko stoi teraz w naszej sypialni. A jak z przeprowadzką? Pierwszej nocy 1h, drugiej 3h i to tyle sukcesów na chwilę obecną. Wieczorne płacze (spowodowane prawdopodobnie kolką) kończące się między 23:00 a 24:00 tak mnie wykańczają, że zwyczajnie zasypiam przy karmieniu i nie odkładam Paulinki na Jej miejsce. Z czasem, mam nadzieję, będzie lepiej.

Zmieniliśmy pozycję snu w ciągu dnia. Spanie na pleckach sprawdza się w wózku, kiedy teren wyboisty. W domu spanie w tej pozycji trwało ok. pół godziny. Teraz Panna śpi na brzuszku, nic co w nosie siedzi, snu nie zakłóca.

Paulinka coraz więcej widzi. Gdy zbliżymy się do Niej to wodzi za nami wzrokiem, za głosem podobnie. A wczoraj, na Tatę zareagowała uśmiechem :)

Dwa kolejne spotkania rodzinne miały miejsce w tym tygodniu. Dzidzia oba przespała ;)

Odbyły się też pierwsze poważne zakupy. Nie ukrywajmy, dla dzieci. Suknia na chrzest już jest :) Pierwszy zakup dnia wczorajszego (body) zaraz został przymierzony, bo nie wzięłam z domu ubranek, na wypadek "awarii" :)

Sporą część tygodnia spędziliśmy w domu, bo bez samochodu i bez wózka, który został w samochodzie :/

ALEK:

Lista przedszkolnych zakupów się nie skróciła. Wczorajsze zakupy, pod względem zakupów dla Syna, nie udały się. Chociaż On pewnie twierdzi inaczej, bo przecież ze Smyka z pustymi rękoma nie wyszedł :)

Zakupy mieliśmy kontynuować dziś, ale Syn się rozchorował. Znów gardło, jutro idzie z Tatą do lekarza. Przyczyna? Teść.. bo jak to? impreza w plenerze i gazowanego dziecku nie dać? Wrrrrrr, a w nocy wymioty i 38,2C. Wystawić "superdziadkowi" rachunek z apteki?

No i mamy super Synka, ale to wiecie :)

MAMA:

Bez zmian. Czasu na przyjemności nie mam, wychodnego też raczej nie, nic sobie nie kupiłam. Ale i tak jestem szczęśliwa :) 
Spełniona, pełna miłości, którą mam dla Męża i Dzieci. Spokojniejsza, niż za pierwszym razem, inna, może dojrzalsza, nie idealna, ale dla Dzieci aż się chce.. wstać z łóżka i latać.. taaak.. 

uskrzydlona macierzyństwem :D

6 komentarzy:

  1. Dobrze mieć szczęśliwą mamę :) Piękne podsumowanie posta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne podsumowanie posta :) Macierzyństwo uskrzydla :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczesliwa mama to i szczesliwe dzeci - macierzynstwo mimo, iz bywa meczace to naprawde uskrzydla :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Męczące.. oj tak, szczególnie kiedy jedno dziecko chore, drugie codziennie do północy zmaga się z kolką.. ale "kocham cię mamusiu", "cieszę się, że jesteś", "miłych snów mamo" usłyszane od Synka i słodki uśmiech Córeczki gdy ustaje ból i zaśnie w moich ramionach wynagradzają każdą nieprzespaną noc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. weź mnie oświec...to gazowane dla dzieci jest złe?
    odchowasz i sobie odpoczniesz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gazowane, słodzone napoje typu cola dla nikogo zdrowe nie są. A spocony człowiek + zimny gazowany napój to prosta droga do zapalenia gardła. Każdy robi jak chce, ale my Synowi gazowanego picia nie dajemy

    OdpowiedzUsuń