wtorek, 12 sierpnia 2014

4 tydzień - sprawy zdrowotne i nieziemskie ;)

PAULINKA
4 tydzień zaczął się imprezą urodzinową mojego chrześniaka. Paulinka, co tu kryć, była atrakcją popołudnia, mimo że całe przespała :) Nie trzeba nic robić, wystarczy być ;)
Niedziela była dniem Smerfa Marudy. Podejrzewam, że nie posmakowało coś, co ja zjadłam dzień wcześniej.
Poniedziałek i wtorek nie zapisały się niczym szczególnym.
W środę byliśmy na pierwszej, patronażowej wizycie u pediatry. Panna została zważona (4300g) i zakazano dokarmiania. Pani doktor nawet zaleciła oszukiwanie smoczkiem. Szkoda, że Paula tej metody nie honoruje ;) Dostaliśmy receptę na kropelki do oczu, gdyby się pogorszyło.
Czwartek to dzień załatwiania miliona spraw. Z tych ważniejszych: wreszcie skompletowaliśmy dokumenty potrzebne, żeby dostać becikowe. Czekamy na wypłatę, bo szczepienia tuż tuż. Załatwiliśmy też wszelkie formalności odnośnie chrztu. Ważny dzień już wkrótce: 14 września. Miała być też sesja zdjęciowa, ale fotograf się podziębiła.
W piątek na 17:00 mieliśmy umówioną wizytę w poradni preluksacyjnej. Nie zdecydowaliśmy się pójść do tego samego lekarza, do którego chodziliśmy z Synem. Polecono nam lekarza z Lublina. Dużo pisać nie będę, napiszę tylko, że takiego lekarza to ze świecą szukać. Dziecko ma 4 tygodnie, a on traktuje je jak równego sobie człowieka, a nie lalkę, którą można przerzucać i dziwić się, że płacze (a tego doświadczyliśmy z Synem). Zagaduje, przytula, nosi, nie robi wygibasów podczas badania, odpowiada na wszystkie pytania, sam pyta.. Cóż, najlepiej wydane 120zł + koszt dojazdu. Kolejna wizyta za 3 miesiące, no i możemy się chustować :)
W sobotę zaczęliśmy zapraszać gości. Jako pierwsi zaproszeni i poproszeni o pełnienie ważnej funkcji zostali rodzice chrzestni - zgodzili się bez wahania :)

Paulinka zaczęła wydawać dźwięki inne niż płacz. Takie cichutkie "gu" :)
Wciąż uwielbia być noszona, im wyżej tym lepiej. Nie bez powodu jest to "nasza wysokość Paulinka" :)
Kocha się kąpać (kto tego nie lubi w takie upały?). Nie macha jeszcze rączkami czy nóżkami z radości, ale ma bardzo pogodną buzię podczas polewania wodą. Oczywiście pod warunkiem, że brzuch pełny, bo kąpiel na głodnego odbywa się z efektami dźwiękowymi :)
Awansowała w rozmiarze pieluszek. 1 zrobiły się z dnia na dzień jakieś przyciasne ;)
Ze spaniem wciąż bywa różnie. Śpi raczej niespokojnie, kręci się, prawdopodobnie dlatego, że coś jej siedzi w nosku. Coś, czego niczym nie daje wyciągnąć.

MAMA
Niedowagi nie ma, jeszcze. Nie ukrywam, że jak Mąż w domu to mogę spokojnie zjeść. Jak wróci do pracy to może być różnie. Z jednym dzieckiem bywa ciężko wygospodarować czas na kanapkę, a z dwójką.. A jeść muszę, by i głodomorkowi nie zabrakło :)
Żelazo chyba się poprawia, nie męczę się po pół godziny z Paulą na rękach. Za to magnezu wciąż mało :/
Wygląda na to, że zbliża się koniec krwawienia - wreeeszcie. Pora umówić się na wizytę kontrolną u gina. 
Mama sama zrobiła zaproszenia:
A w lipcu przeczytała:
1) Jodi Picoult - Deszczowa noc (534)
2) Jodi Picoult - Świadectwo prawdy (440)
3) Antonina Kozłowska - Trzy połówki jabłka (271)
4) Emily Giffin - Pewnego dnia (480)
Razem 1725 stron (w tym roku już 10803, do realizacji planu jeszcze 1197). Niestety Córa aktualnie nie daje mi poczytać. Może w sierpniu jedną książkę doczytam :/ Brakuje mi tego trochę :(


SYN
Troskliwy starszy brat :) Jak babcia (prababcia dla moich dzieciaków) zażartowała, że zabierze Paulinkę to zrobił taaaką aferę. Babcia musiała Małą odłożyć do wózka i odejść na bezpieczną odległość :) Ciocia już wolała zapytać, czy może Paulę wziąć na ręce.
Wkrótce przedszkole. Lista rzeczy i ubrań do kupienia już jest. 

Szkoda tylko, że wczoraj samochód się zbuntował :/ 
Jak nie urok to..

Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. Komentarz nie w temacie, ale DZIĘKUJE! Niespodzianka jest po prostu boska, aż nie wiem co napisać. Koty są PRZECUDOWNE. Żałuję, że nie znałam wcześniej Twojego adresu, bo bym kartkę znad morza wysłała. W ogóle dobrze, że doszło bo błąd w nazwie ulicy, ale to na mailu mogę wyjaśnić (pewnie adres od Ewy bo ten sam błąd, a do niej zapomniałam napisać później). Na pewno pochwalę się na blogu, ale to już nie dziś bo wróciliśmy półtorej godziny temu i po rozpakowywaniu rzeczy padam na nos. Jesteś WIELKA. Zrobiłaś nam prezent urodzinowy, bo oboje z mężem jesteśmy sierpniowi. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że kocia rodzinka się podoba. Z pewnością będzie im u Was dobrze :) Adres dała mi Iza, mam nadzieję, że nie gniewasz się za tę konspirację i udostępnienie danych osobowych :) właściwy adres poproszę na maila :)

      Usuń
    2. Nie gniewam się. Napatrzeć się nie mogę na te koty. Jeszcze na dodatek idealnie pasują do koloru ścian w salonie :) a gdzie Twój mail? Nie mogę jakoś tu znależć nigdzie namiaru, bo chciałam na mail pisać, ale nie znalazłam, to komentarz napisałam.

      Usuń