Jako że zima, na którą raczyłam sobie ponarzekać, nie zamierza ustąpić to znacznie ograniczyliśmy nasze przemieszczanie się.
Synek po 3 tygodniach wreszcie zdrów jak rydz, więc wrócił do żłobka i bawi się świetnie z 5-tką dzieci które zostały z 18osobowej grupy.. reszta zapewne chora..
Tak więc rano dzielnie odkopujemy auto i z zawrotną prędkością 30km/h turlamy się do żłobka. I tyle.. żadnych sklepów, odwiedzin, nic.. No może dziś na sanki pojedziemy do teściów, bo w końcu dzień babci i dziadka, a upominki w domu leżą :)
Jak widać jedne ładniejsze, bo upiększone przez synka, inne brzydsze bo mało kolorowe ;)
na laurce musiały znaleźć się następujące elementy:
ato (auto)
sionko (słonko) ma oćko (oczko), nos, buzia
apsik (kwiatek)
i koniecznie zibek (grzybek) :)
3, 5, 8 to ulubione cyfry mojego dziecka (ci, pieć, omsiem) - nie mogło ich zabraknąć :)
W razie, gdybyśmy jednak się nie wybrali, bo np znów zacznie sypać to dziadkowie poczekają. Wiedzą, że wnuczek bardzo ich kocha :)
babcia się ucieszy a dziadek będzie dumny jak paw :)
OdpowiedzUsuńZabawny wierszyk ;) Miłość do konkretnych cyfr jest bardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńwierszyk ściągnięty ;) miłość wzięła się od tego, że zaczynaliśmy uczyć się liczyć :) i tak ja mówię: jeden, synek: da (dwa), ja mówię: trzy, synek: pieć, ja: sześć a on: omsiem :) a jak liczy sam to tylko ci, pieć, omsiem :) słodkie to jest :)
OdpowiedzUsuńSweet ::)
OdpowiedzUsuń