wtorek, 30 lipca 2013

z tęsknoty..

Zdarzają się dni, takie jak dzisiejszy, że nim się obejrzę robi się 15:00.
Częściej są dni "o matko, dopiero 11:00".
Zdarzają się wyjazdy z szybkimi powrotami,
są rozstania, które zdają się nie mieć końca..

6 długich tygodni za nami, 2 jeszcze przed nami
Chociaż nie, bo za 2 tygodnie o tej porze będziemy już w komplecie.
To tak jakby 1 dzień mniej.

1 dzień, 24h, 1440min, 86400s..

tik tak..


czwartek, 25 lipca 2013

Donoszę..

Donoszę, że ucho ostatecznie zdrowe.
Ból brzucha zbadany ultrasonograficznie. Tam gdzie boli tylko kiszki mam, więc albo nerwoból albo promieniuje od kręgosłupa, co jest bardziej prawdopodobne.

Syna morfologia książkowa, tajemnicze eozynofile lekko podwyższone.
W związku z tym i z faktem, że Syn rok szkolny kończy to się odrobacza. Tak na wszelki wypadek :)
Póki co węzły jak powiększone były tak są a robaków nie widać.
Chyba będziemy musieli skonsultować się z innym pediatrą.
Szukamy też ortopedy, trop prowadzi do Lublina.

Ze spraw innych.
Syn wkrótce rozpocznie wakacje. Najpierw 13 dni sierpnia spędzimy we dwoje, później dołączy do nas Tata. 17tego jedziemy na Mazury. Mam nadzieję, że będzie to dla nas wszystkich udany wyjazd.

Syn zaczął się dzielić i oddawać pożyczone zabawki. Dla nas to ogromny sukces, bo zwykle każde "pożyczanie" kończyło się awanturą. Wciąż trudniej zrozumieć, że ktoś podzielić się nie chce, ale i to staram się spokojnie Mu tłumaczyć.

Uparcie staram się namówić Syna na jazdę rowerem. Mambą nie udało się Go zachęcić, trzeba innego wabika poszukać ;) Bo już mi szkoda, gdy myślę, że rower przez cały sierpień będzie stał nieużywany.

W sobotę pierwsze urodziny mojego chrześniaka. Jeśli chodzi o prezent to stanęło na poduszce podróżnej od KALAMATI (Jaś dużo podróżuje, zarówno rowerem jak i autem) oraz drewnianej pirackiej miarce wzrostu :) Pogoda ma być piękna, impreza w ogrodzie to idealny pomysł na taki dzień i na taką liczbę gości (ok.30osób!)

Poza tym czekam na ciepłe dni, żeby się poopalać, bo Mąż korzysta z włoskiego słońca, wróci opalony a ja bladością będę razić ;)

Pozdrawiam i słońca życzę :*

piątek, 19 lipca 2013

plusy ujemne i plusy dodatnie chorowania :)

Ucho udało się uratować..
kosztem kręgosłupa (zakaz basenu na 2-3 tygodnie!).
A matka chorować nie może - wiadomo - czasu nie ma.
Bo Synem się zajmować musi.
Ale Dziecko każdy ból wynagradza i łagodzi..
jeżdżąc na rowerku, huśtając się na huśtawce głośno się przy tym śmiejąc :)
i całując tam, gdzie boli.. tak jak ja Jego całuję.
Bo mamy Super Dziecko!

(nawet jeśli nie potrafi przeżyć dnia, żeby scenki nie odstawić)

A i Syn się odpieluchował, tylko na nocne spanie zakładamy pieluszkę! 
Ja puchnę z dumy, portfel chudnie
bo do każdego spłukania Syn używa 6l wody (opcja 3l Mu nie odpowiada :))

środa, 17 lipca 2013

coś się pomieszało..

Całą zimę przechodziłam zdrowa jak rydz
Bo drobnego przeziębienia nie liczę.
A lato..
Zaczęło się od zatrucia
Teraz zapalenie zatok połączone z 
"ostrym zapaleniem ucha środkowego oraz ryzykiem pęknięcia błony bębenkowej"

Lato..
bo przestanę cię lubić!


P.S. Poprosiłam panią doktor o skierowanie na USG jamy brzusznej, bo ostatnio miewam bóle wciskające się pod żebra (niczym dziecięca nóżka). Bolało też przy badaniu. Mam nadzieję, że to nic poważnego, jakieś wrażliwe jelito ;)

wtorek, 16 lipca 2013

Jak pojechać na wakacje i nie zbankrutować?

Jako, że kilka dni temu oficjalnie został potwierdzony przyjazd Męża na 13 sierpnia, to zaczęłam organizować dla naszej trójki wakacyjny wyjazd. Zwykle robiłam to z ogromną radochą, bo kto jak kto, ale ja lubię wszystko mieć przemyślane i zapięte na ostatni guzik.

Po doświadczeniach z ubiegłego roku postanowiliśmy postawić na wyjazd nie dłuższy niż 4h jazdy autem (rok temu było blisko 9h!). Szczerze wątpię, żeby Syn i tyle wytrzymał w foteliku, dlatego chciałam nad Jezioro Białe, pod ukraińską granicę (około 2-2.5h) ale Mąż się nie zgadza.

Gdybym miała wybrać miejsce, do którego ja chcę jechać byłoby to Trójmiasto lub Kraków. Obu nie odwiedzałam od 3 lat i bardzo, bardzo mi się tęskni.

No, ale z dzieckiem to trzeba gdzieś, gdzie Jemu będzie dobrze. Padło na Mazury. A tam, ceny jak w nadmorskich kurortach. Żeby cisza była, względne odludzie (tzn bez autostrady za oknem, ale z prądem i bieżącą wodą), plac zabaw i jakieś atrakcje na wypadek deszczu (dla Syna, bo rodzice to i w namiocie by się nie nudzili, oj nie ;)) to za tygodniowy pobyt z pełnym wyżywieniem (6 posiłków) około 2500zł trzeba wyłożyć. Przyznacie, mało to to nie jest. Wstępna rezerwacja jest zrobiona, ale wciąż szukam opcji.

Tylko, że te nie bardzo są. Bo jak jest ciut taniej, to bez wyżywienia. Namiot odpada, przyczepa campingowa też. 

Myśleliśmy, żeby wrócić do Białki Tatrzańskiej, ale z Synem w góry się nie wybierzemy, a dla samego SPA to możemy pojechać sobie do Nałęczowa lub Kazimierza Dolnego i będzie najbliżej, o :)

Ostatnia opcja to zostawić Syna na służbie u dziadków, a my z podręcznym bagażem, za "mazurskie ceny" polecimy na weekend do Rzymu, który marzy nam się od lat.

3 dni szukania, mailowania i cała masa możliwości - jak widać :)

Z drugiej strony, tak sobie myślę, że jakby te 2500zł podzielić na 2 lata (bo jak dobrze pójdzie to za rok nigdzie się nie pojedziemy) to znowu tak drogo nie wychodzi, co nie? :)



wtorek, 9 lipca 2013

kreatywni or not? :)


Mój chrześniak 31 lipca kończy roczek
a ja nie mam bladego pomysłu na prezent
(jak nic mi nie podpowiecie to kupię LEGO)
Budżet: 100zł (z opcją zrzutki z dziadkami, wtedy 200zł)
Could you help me?
Pliiiiiisssss :)

poniedziałek, 8 lipca 2013

chory lipiec..

Syn mi się rozchorował w środku lata
Kaszle
Gorączkuje
I jeszcze kranik w nosie odkręcił
Mieliśmy dziś zrobić morfologię, jutro mieliśmy iść na diagnozę SI
Pójdziemy, ale znów do pediatry, na kontrolę.

I jeszcze termometr wkurza,
bo mierzy z dokładnością do 2 stopni :(
35,5st a Dziecko rozpalone..
I nie je
Nawet mizerii, która ostatnio jest hitem.

Tymczasem zapuszczamy korzenie w domu
I czekamy, aż ktoś nas odwiedzi i wesprze w niedoli.

Pa

sobota, 6 lipca 2013

moje kucharzenie :)

Kucharz ze mnie raczej marny (zdecydowanie lepsza jestem w sprzątaniu). Gdy Mąż w delegacji to moje kucharzenie ogranicza się do odgrzewania tudzież rozmrażania zapasów. Mimo to lubię mieć w zanadrzu przepisy na coś pysznego :) 

W ten właśnie sposób zaprzyjaźniłam się z książką Anny Starmach "Pyszne 25".
Do tej pory wypróbowaliśmy dwa przepisy: jeden słodki, drugi słony.

Na pierwszy ogień poszły Pancakes z syropem klonowym. Ale bez syropu :) z konfiturą wiśniową :) to co wyszło to istne niebo w gębie :) Pomijam fakt, że przepis jest na 8-10 sztuk a mnie wyszło chyba 20! Te 8 to chyba wielkości patelni :) Wybaczcie, zdjęć nie będzie, bo pancakes popijane ciepłym kakao zniknęły w ekspresowym tempie :)
Składniki:
250g mąki
250g maślanki
50g cukru pudru
2 jaja
1 łyżeczka sody oczyszczonej
50g roztopionego masła
syrop klonowy lub co kto lubi :)
Mąkę, sodę, cukier, jaja, masło i maślankę wsypać do jednej miski i wymieszać mikserem. Smażyć 1-2 minuty z każdej strony. I już, gotowe :) Koszt nieznany, bo wszystko było w lodówce :)

Drugi wypróbowany przez nas przepis to Pstrąg z masłem czosnkowo - ziołowym.
Składniki:
2 wypatroszone pstrągi
50g miękkiego masła
1/2 wiązki natki pietruszki
1/2 wiązki natki koperku
1 ząbek czosnku
sok z 1/2 cytryny
sól, pieprz.
Zioła umyć, posiekać, dodać drobno posiekany czosnek, masło, sok z cytryny, sól i pieprz. Wszystko delikatnie wymieszać łyżką lub widelcem. Takie masełko włożyć do środka ryby, całość zawinąć w folię aluminiową i piec 20minut w 190st.C.



Po upieczeniu nie rozwijaliśmy głowy, bo oboje z Mężem mieliśmy wrażenie, że ryba na nas patrzy i pyta "why?" :) Koszt: 18,49zł.
 
Przepisy jak widać banalne, nawet dla laika :)

Syn ukochał sobie ostatnio foremki do ciastek, szczególnie gwiazdki. Chyba jeszcze tylko z nimi nie śpi :) Robimy więc kanapki, które podbiły Synowe serce :)


 Dziś postanowiłam zadowolić także swoje serce i z przepisu pani Dorotki powstały takie oto łakocie :)


Znikają szybciutko, bo przepis w sam raz dla dwóch łasuchów :)

Tyle na dziś o jedzeniu. Następnym razem będzie o kotletach mielonych po polsku, które u nas na jakiś czas zastąpią te tradycyjne :)

P.S.
Żeby nie było, że Syn się w kuchni nie udziela to na dowód prezentuję poniższe zdjęcie. Celem było udekorowanie kanapek, a wyszło jak zwykle :)

Smacznego weekendu :*

piątek, 5 lipca 2013

kocham wieś..

Tak, wychowywałam się na wsi. 
Przez 6 pierwszych lat mojego życia.
Kiedyś bycie "ze wsi" było powodem do wstydu.

Teraz domek na wsi to powód do dumy.
Nie wstyd, a raczej swego rodzaju luksus.
Bo można oddychać świeżym powietrzem,
jest miejsce na huśtawkę, leżak, hamak,
duży basen (nawet jeśli tylko dmuchany),
jest miejsce na grillowanie ze znajomymi,
są kwiaty, owoce i piękne zachody słońca.
Czasem sarenka zapuka w okno,
czasem motyl usiądzie na dłoni.








I co najważniejsze..
Można oderwać się od zmartwień

Potrzebuję na wieś!
Już!