sobota, 25 maja 2013

kiedy wiadomo, że to już? :)

Po czym poznać, że mieszkanie wymaga solidnych porządków?

Kiedy ubrania nie mieszczą się na półkach?
Kiedy góra do prasowania przewyższa wzrost osoby prasującej?
Kiedy zmywarka sama się uruchamia, bo twierdzi, że więcej już się nie zmieści?
Kiedy pojemnik z mydłem przykleja się do blatu? 
Kiedy patrząc przez okno martwisz się, że znów mgła?
Kiedy wystarczy kilka dni, aby dziecko przykleiło się do podłogi?

Na szczęście aż tak źle nie jest, ale to mydło to dość wyraźny znak, że za bardzo pochłonęły mnie przyjemności.

I praca. Na pół etatu. Naturalna antykoncepcja, czyli zajmuję się maleństwem :)

Jest coś jeszcze.
Motylki w brzuchu.
I od razu wiadomo, że Mąż wraca. W piątek.

Już za parę dni, za dni parę :)

poniedziałek, 20 maja 2013

Niby słońce, ale zza chmur..

Jakiś czas temu złożyłam swoje CV w pewnym sklepie z obuwiem znanej sieciówki. Zrobiłam to w sumie z podejściem "i tak pewnie nic z tego nie wyjdzie". Oferta dotyczyła pracy na 3/4 etatu. Odbyłam rozmowę kwalifikacyjną, na którą, do ostatniej chwili wahałam się, czy w ogóle pójść. Stwierdziłam, "a co mi tam, zobaczę jak taka rozmowa wygląda". Nie nastawiałam się na odpowiedź, która nadeszła w piątek. Zaproszono mnie do pracy, najpierw na umowę zlecenie a po zrobieniu badań lekarskich - na umowę o pracę na okres próbny 2 miesięcy. W sobotę pracowałam 8h. Najtrudniejsze w tym wszystkim było rozstanie z Dzieckiem, które spędziło dzień u Babci. Wiem, rozstajemy się codziennie, gdy zawożę Go do żłobka. Ale dla mnie to coś zupełnie innego. Czas, który mogłabym spędzić z Dzieckiem, spędzam w pracy.

Dziś zostałam poproszona o przyjście na 14.00 - 21.00. Od 21.00 do około 1.00 odbędzie się inwentaryzacja, na którą oczywiście też muszę przyjść. Tylko, że nie idę. Miałam całą niedzielę na przemyślenia i wniosków "za" pozostaniem na bezrobociu jest więcej niż tych "przeciw":
- praca na 3/4 etatu bez możliwości przejścia na cały etat
- zarobki nie pozwalające na powrót Męża do domu
- praca wyklucza naukę, którą zaczynam we wrześniu (praca także w weekendy)
- praktycznie co 3 dzień praca do 21.00 czyli od 8.00 nie widziałabym Dziecka, które o 20.00 chodzi spać (czyli potrzebny ktoś kto dziecko mi wykąpie, nakarmi i położy spać)
- Syn nie dość, że Tatę widzi bardzo rzadko, to teraz nie widywałby też mnie.

Razem z Mężem doszliśmy do wniosku, że to gra nie warta świeczki. Będę szukała dalej, tym razem pracy w systemie jednozmianowym. Wyjątkiem byłaby praca w zawodzie, dająca komfort w postaci zarobków pozwalających na powrót Męża do kraju. Nie marzę o kokosach, ale o takich zarobkach, żeby z naszych wypłat wystarczyło na rachunki i życie. Życie razem..

Bo poza odpieluchowaniem Syna to niczego innego tak mocno nie pragnę :)

czwartek, 9 maja 2013

Czas dla siebie..

Nie da się ukryć, że odkąd w naszym życiu pojawiło się dziecko, to chwil dla siebie miałam niewiele.

Kiedy dziecię poszło do żłobka, na zagospodarowanie wolnego czasu miałam tysiąc pomysłów.

Teraz też mam, ale wymagają siedzenia, co ostatnio sprawia wielki ból. Kręgosłup.. never ending story.. Chciałabym znów skorzystać z cyklu masaży, ale chwilowo nie mam luźnych kilku stówek, i na rozluźnienie pasa zaciśniętego wokół budżetu też nie liczę. Ratuję się plastrami, ale i te przestają wystarczać.
A dziecko mam aktywne i to bardzo. 2h na placu zabaw, później godzina wybierania bucików na lato i do domu wracam niemal na kolanach.

O solarium też mogę zapomnieć. Zostaje mi ławeczka nad Wisłą i książka w łapie :) i rower, chyba najmniej bolesne ostatnio zajęcie.

Praca.. jak nie było tak nie ma. Zaraz jadę kolejne CV składać. Może zajadę też na plebanię, co by mszę w intencji mojej pracy odprawić. Mąż wkrótce będzie na urlopie bezpłatnym, co dla nas oznacza finansową czystkę. A kredyt nie pyta, czy masz?

Dziś się zmobilizowałam i poszłam na USG. Tak jak podejrzewałam, ból nie brał się znikąd. W jednej piersi 4,5mm torbiel, w drugiej kilka mniejszych. Do skontrolowania za pół roku. Tarczyca niby OK, ale badanie poziomu TSH mam zrobić, bo coś tam jest za małe.

Niestety z wiosną namnożyło nam się problemów. Drugie dziecko miało być w przyszłym roku, ale jak sytuacja się nie zmieni to w ogóle temat stoi pod wielkim znakiem zapytania. Od zamartwiania się przybywa aby siwych włosów, brakuje energii i radości.

Jakoś tak ponuro dziś..
Wybaczcie..

pozdrawiam
S