niedziela, 27 stycznia 2013

bo bez nich nic nie istnieje..

W czwartek, pierwszy raz, Syn zasnął w łóżeczku bez szczebelków tj. z możliwością ucieczki.
W piątek wstał o 7.00 równo z moim budzikiem.
W sobotę wstał o 6.00 więc wieczorem szczebelek wrócił na swoje miejsce (żeby mnie 
w weekend o 6.00 budzić?) :)

Był tydzień spokoju bez kaszlu, wrócił dziś.. czyżby sanki wychodziły bokiem?

Syn stwierdził, że chce brata i siostrę (ja uważam, że jednak zdecydujemy się na jedną 
z tych opcji chyba że los spłata figla i da bliźniaki) :) brat ma być Michał ;)

Gadułka z Niego cudowna.. wprawdzie zdań nie składa, ale po jednym słowie, powolutku da się wypowiedź sklecić.. no i "cham" przeszło w "kocham" które strasznie cieszy, 
a zaraz po nim następuje "tuji tuji" czyli "tuli tuli".. kocham te nasze przytulańce :)

Zauważyłam, że ma swoje ulubione słowa, które oczywiście często się zmieniają :)
Ostatnio hitem jest "oziesiek" czyt. orzeszek :) pierwsze tak długie słowo wypowiedziane 
w całości, bo do tej pory słowa trzeba było poznawać po końcówce np. "udziać" czyli odkurzacz :)

Weekendowe poranki spędzamy na godzinnym przewalaniu się w łóżku rodziców 
tj. naszym :) W tygodniu znajdujemy na nie tylko 10min ale są i cieszą :)
Zwykle obywa się bez ofiar tych szaleństw, ale dzisiejsze pokąpielowe wygłupy spowodowały ból nosa :) bo złapał mnie za policzki i "noski noski eskimoski" robił bardzo intensywnie :) ale uśmialiśmy się tak, że aż mnie brzuch rozbolał :)

I o ile do zabaw rzadko mnie zaprasza (bo i tak najlepsze wieże buduje tata, mama nadaje się do rysowania, czytania, zabaw w kuchni i robienia babek z piasku) o tyle wygłupy 
z rodzicami lubi bardzo. A ja je kocham, bo mogę go wyprzytulać do woli :)

Bo moi mężczyźni to mój największy Skarb :*





środa, 23 stycznia 2013

rozdwojenie jaźni..


raz tu, raz tam..

o Nim tu i tam..

jak nie wspominać tu, skoro stanowi istotną część mojego życia..

więc będziemy tu.. oboje..

ja i Syn - bo pępowinka była krótka

:)


wtorek, 22 stycznia 2013

poczekają..

Jako że zima, na którą raczyłam sobie ponarzekać, nie zamierza ustąpić to znacznie ograniczyliśmy nasze przemieszczanie się.

Synek po 3 tygodniach wreszcie zdrów jak rydz, więc wrócił do żłobka i bawi się świetnie z 5-tką dzieci które zostały z 18osobowej grupy.. reszta zapewne chora.. 

Tak więc rano dzielnie odkopujemy auto i z zawrotną prędkością 30km/h turlamy się do żłobka. I tyle.. żadnych sklepów, odwiedzin, nic.. No może dziś na sanki pojedziemy do teściów, bo w końcu dzień babci i dziadka, a upominki w domu leżą :)



Jak widać jedne ładniejsze, bo upiększone przez synka, inne brzydsze bo mało kolorowe ;) 
na laurce musiały znaleźć się następujące elementy:
ato (auto)
sionko (słonko) ma oćko (oczko), nos, buzia
apsik (kwiatek)
i koniecznie zibek (grzybek) :)
3, 5, 8 to ulubione cyfry mojego dziecka (ci, pieć, omsiem) - nie mogło ich zabraknąć :)

W razie, gdybyśmy jednak się nie wybrali, bo np znów zacznie sypać to dziadkowie poczekają. Wiedzą, że wnuczek bardzo ich kocha :)

sobota, 19 stycznia 2013

moja zima

Jeżeli kiedykolwiek mówiłam, że kocham zimę to albo byłam nie w pełni władz umysłowych, albo na haju spowodowanym godzinami spędzonymi na stoku narciarskim.

Nie jeżdżę na nartach już trzeci sezon (najpierw ciąża, teraz nie ma kiedy), straciłam więc radochę z zimy.. bo co to za frajda ciągnąć lub pchać dziecko na sankach, lepiej było być ciągniętym ;)

Nie lubię jej za przeziębienia, katary, ból zatok i za anginę synka..

Nie lubię codziennego odśnieżania auta..

Nie lubię ciężkich zimowych butów i ubrań, czapki i szalika uniemożliwiających rozpoznanie przechodniów..

Nienawidzę za taki dzień jak dziś, kiedy nie raz zostałam poddana testowi z umiejętności wychodzenia z poślizgu. Nienawidzę bo mam rodzinę, najukochańszego męża i dziecko i to o nich myślę w taką pogodę.. Co by było gdybym nie wróciła.. Gdybym spotkała na drodze wariata, pijanego, albo sama popełniła jakiś błąd..

Najchętniej siedziałabym w domu i wygłupiała się z synkiem na uwielbianym przez niego rodzicielskim łóżku :) I robiła za konia, co też ostatnio sobie upodobał :)

Kocham zimę za dwie rzeczy. Chociaż rzecz to nie do końca trafione określenie. W końcu to w zimie, podczas dwudziestostopniowego mrozu na świat przyszedł nasz synek :) I w zimie, blisko 10 lat temu poznałam mojego męża :) Pozostaje wrócić na stok.. może za kilka lat, z całą rodzinką :)




poniedziałek, 7 stycznia 2013

Wszystko się kończy..

Tak długo czekaliśmy na święta, tak długo do nich przygotowywaliśmy. Pierniczki już na początku grudnia zapachniały w naszym mieszkaniu. Choinka pojawiła się w przedświąteczny piątek i cieszy oko jeszcze dziś (chociaż w niewyjaśnionych okolicznościach znikają ciasteczka i cukierki).

Po świętach czekaliśmy na nowy rok, podsumowywaliśmy stary. I chociaż nie chciało mi się balu, szpilek i grupowego szampana to nie było źle. Fajnie było powitać 2013 z bliskimi i obejrzeć piękny pokaz fajerwerków :)

W nowym roku skończył się urlop męża. W sobotę znów zapakował walizki i wyjechał. Trudno rozstać się po 1,5 miesiąca bycia razem. I o ile ja traktuję te wyjazdy bardziej racjonalnie niż 5 lat temu, to i tak się rozryczałam, gdy mąż ucałował synka i pożegnał się słowami "bądź grzeczny i słuchaj mamusi".. Później kiedy synek chciał, żeby tata pocałował go na dobranoc, kiedy szukał go pod kołdrą.. i kiedy jeszcze dziś pyta o tatę..

Synek chorobą przywitał nowy rok. Od 1 stycznia gorączka świadcząca o anginie ropnej. W środę spróbujemy dostać się do przychodni na kontrolę. Jak nie to znów wizyta prywatna w domu :/

Jak zwykle gdy mąż wyjeżdża próbuję zapełnić lukę, która powstała. Nad książką skupić mogę się jedynie wieczorem, kiedy cisza i spokój. Trudno o takie skupienie gdy "Stacyjkowo" w tle :) skończyłam więc to co miało być prezentem na drugie urodziny synka. Miesiąc opóźnienia - może mi wybaczy :)





Coś się kończy, coś zaczyna.
Nie mam planów na ten rok, mam marzenia.
Podobno trzeba o nich mówić, żeby się spełniły.
Chciałabym znaleźć pracę
Chciałabym zajść w ciążę (a może jedno wyklucza drugie)
Chciałabym, żeby moi bliscy byli zdrowi i szczęśliwi - resztę da się zorganizować :)